mówisz: życia nie mierzy się ilością oddechów, ale ilością chwil,
które zapierają dech w piersiach zgubiłem pierścień mówiąc:
sztuka trwa długo, życie krótko, nie ucz się żyć ciągle na nowo –
to złe życie, ono jest chorobą; jedyną różnicą pomiędzy ludźmi
jest stadium choroby, w jakim
żyją, miłość to wahanie, czy powiedzieć o swoim uczuciu innym
ludziom, gdy jeszcze żyją? bez tego zdania nie byłbym wstanie
wspiąć się na wulkan miłość, należy ofiarować jak kwiat,
a nie wieszać jak kamień u szyi – jestem osiągnąwszy swój cel
– umrzeć przyjdzie, gdy
miłość w kolorze atramentu jest czekaniem na szelesty, listy,
na pukanie do drzwi; pozostawienie awizo na wycieraczce,
a zakochani mają renty, tę korzyść, że nie posiadają zbyt wielu
oponentów, ma mujer wróć na kontynent, jaka twarda
pierścienia granica,
w którym stoimy, by zjednoczyć potęgę zawiei – jeśli powinność mgły
opada na dół – na serce – następuje pogoda życia; jeśli
pozostaje – w stolicy wypędzenia ma swój konsulat Spełnienie
i Pożytek, czy jak tłum zrozumiałeś ideę i dzieło sztuki?
– miłość nie żąda zrozumienia,
miłość to refren, miłość to etiuda i ognik kobiecego życia – ma
mujer wierz mi, łatwiej wyrzucić tysiąc rubli z kieszeni aniżeli
– posiąść wszelką wiedzę, znaki na ziemi i na niebie mówią:
kameralny ślub jest bardziej wzruszający, w cztery osoby
świadkowie zachodów
© Maksymilian Tchoń 2019